wtorek, 16 sierpnia 2011

Łiii! Aport!!

Wczoraj wieczorem Czak zaaportował mięciutką piłeczkę. Wyszłam z nim, a w sukciesie towarzyszył nam 
yorkshire terrier Tofik. Tofik z chęcią aportował, a Czak jak nigdy również. Byłam zadowolona, chodziłam dumna jak paw (dosłownie). Jutro jak już obiecałam idziemy na kółeczko, a w następnym tygodniu kupujemy szarpak i kulę-smakulę. Mamy również inne plany. Mianowicie w następną niedziele jedziemy do babci, a tam zrobimy hopkę. A już w tym tygodniu zaczynamy jogging. Odnośnie komentarzy "czemu nie frisbee?" mam krótką odpowiedź: Nie warto zacząć ćwiczyć, bo i tak z kawałka ulubionego trawnika robią nam parking. Mogłabym przenieść się do parku, zapisać do klubu, ale z Czakiem jakiekolwiek sporty wykonujemy dla przyjemności.
Szczeniaczek

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

W celach obserwacyjnych nic nie robiliśmy

Dziś był pierwszy dzień naszej socjalizacji i zachęcania-obserwacja. Tak na prawdę na początku myślałam, że to ja popełniam jakiś błąd, że go jakoś zniechęcam. W weekend jeszcze czytałam artykuły, a jeden z nich na prawdę mi pomógł. Było o otoczeniu i strefach- Strefa zielona, żółta i czerwona (Mój pies nr. 8/2011r. sierpień). Dlatego właśnie chciałam na pierwszy dzień zaobserwowac Czaka. Jak się zachowuję etc. I teraz wywnoskowuję- Że to nie moja wina, ani nie jego wina tylko wina spada na otoczenie. Tak, właśnie. Czakowi nasze osiedle kojarzy się z leżeniem. Tutaj nie można nic innego robic jak tylko leżec. W tym leżeniu też jest trochę mojej winy, bo to ja go nauczyłam tutaj leżec.

Wnioskuję to po tym, że w domu kocha aportowac, ale mieszkanie nam na to nie pozwala. W lesie, nad jeziorem biega za byle czym. A tutaj na osiedlu nic. Od jutra zaczynamy spacerowac w innych miejscach. Najpierw zobimy rundkę naokoło blogu, żeby zapoznał się z nowym miejscem, a później pójdziemy do pobliskiego parku, gdzie też będzie mógł się zapoznac z otoczeniem. Kupujemy też kulę smakulę i szarpak. Z frisbee zrezygnowałam. Zobaczymy czy moje myśli się sprawdzą z tym otoczeniem.

piątek, 12 sierpnia 2011

Czyżby coś się rusza?

Mój pies czasami mnie zadziwia, ale dziś w sensie pozytywnym :] Podchodzi do dzieciaka i wyrywa patyk  ... Hmm. Wyrywa? To chyba za mocne okreslenie. Tak więc dzieciak "oddaję" patyk Czakowi, a on co ... Wulkan energi! Szaleje, biega ... Wrr. Aż zadrżałama. Nasze "odmładzanie" wyszło ... Też nieciekawie. Wprawdzie postarałam się co nieco zdziałac z posklejaną w niektórych miejscach sierścią od śliny, ale wiedzie jak to pies który po każdym jedzeniu lub ujrzeniu jedenia się ślini .. Nie dało dużych efektów. Najwyżej tych "odmładzających" i "specjalnych" nie.  Cóż ...  Aś i muszę się pochwalic, nauczyliśmy się komendy "encepence w której ręce" Czak wywąchuję smakołyk i daję łapę:) Fajny widok, a wszyscy po ujrzeniu tej sztuczki- wniebowzięci. U dołu aktualna fotka "Co jest na balkonie" ( w tle balkon:D)

czwartek, 11 sierpnia 2011

Mobilizacja czas zacząc!

Tytuł wydaję się bardzo pozytywny, ale ... Same czyny nie. Po czterech latach życia z psem, dopiero teraz zauważyłam, że czas się nim zając. Jak już się domyślacie Czak (bo tak ma na imię główny bohater) ma 4 lata i jest rasy Tosa-Inu. Więc specjalnie założyłam tego bloga, żeby dostrzegac moje błędy. Czak się ostatnio bardzo, bardzo leni. Czyli totalny leń. Zero entuzjazmu do piłeczki, misia, frisbee ... Biegac? O nie! Lepiej poleżec w domu i oglądac każdy szczegół. Jutro co nieco upięknimy Czaka. Mniejmy nadzieje, że może to coś zdziała? W jutrzejszym dniu mam zamiar zakupic szarpak i zamówic frisbeee. Trzymajcie kciuki.